Opowieść o głupku i jego interesie

Żył sobie raz pewien głupek. Miał on serdecznego przyjaciela w pewnym kosmicie, który pracował w warzywniaku jako spryskiwacz. Kosmita miał pracę, a głupek był bezrobotny i po pewnym czasie na to wpadł.
Poszedł po radę do sąsiadki, bo mieszkała bliżej niż kosmita, ale sąsiadka czytała właśnie "Treny" Kochanowskiego i nie słyszała głupka, kiedy pukał. Głupek wszedł, a ponieważ sąsiadka nie dawała znaków życia, zajrzał do łazienki. Zobaczył suszące się na sznurze rajstopy, powąchał je (jechało od nich lanoliną) i schował do tylnej kieszeni spodni, gdyż pomyślał, że mogą mu się kiedyś przydać. Z dyndającymi z dżinsów rajstopami zostawił sąsiadkę pogrążoną w lekturze.
Poszedł na ulicę. Przed monopolem siedziała babcia sprzedająca wełniane skarpety własnej roboty. Głupek wymienił rajstopy na cztery sztuki (a żadna z nich nie była do pary) i wmówił sobie, że jest z tej transakcji bardzo zadowolony.
Wszedł do monopola. Nie wiadomo na jaką cholerę kupił szczotkę do czyszczenia kibli i jakąś chińską plastikową spineczkę do włosów. Po wyjściu ze sklepu zorientował się, że te dwa przedmioty nie zbliżyły go do osiągnięcia celu, więc zawrócił i spytał kasjerki, czy nie ma dla niego przypadkiem pracy. Kasjerka wygoniła biednego głupka ze sklepu.
W domu zapytał kosmity, czy nie ma dla niego pracy. Odpowiedź była przecząca. Zrozpaczony głupek siadł do komputera i włączył internet. Wystukał wyraz "praca" w wyszukiwarce i czekał... czekał... skończyło sie na tym, że komputer padł, bo głupek z własnej nieprzymuszonej głupoty przeciął ze dwa kabelki.
Zdesperowany głupek rozłożył gazetę, ale, ponieważ nie umiał czytać, poprosił swojego przyjaciela, aby przełożył mu czarne litery na język werbalny. Pracy nie znaleźli. Kosmita zaproponował głupkowi, żeby zaczął coś sprzedawać. To nasunęło głupkowi pewien pomysł...
Odtąd codziennie rano chodził na wysypisko w poszukiwaniu starych swetrów. Jeżeli zdarzało się, że czasem jakiś znalazł, obcinał mu rękawy i związywał niechlujnie sznurem, tworząc coś na kształt getrów. Sprzedawał swoje wyroby przed monopolem. Interes się rozwijał. Głupkowi powodziło się tak dobrze, że w końcu wypchnął z rynku babcię ze skarpetami. Stałą klientką głupka była jego sąsiadka, która po dziś dzień nie może znaleźć swoich rajstop.

To on w monopolowym kupił chińską spineczkę Question

Też się dziwię ale Bóg jeden wie skoro babcia sprzedaje tam skarpety czemu by nie chińskie spinaczki?

no ale w monopolowym to się piwsko sprzedaje

nie tylko piwsko

to alkohol

monopol jest OGÓLNOTEMATYCZNY

zgadzam sie

a ja nie, w monopolowym jest tylko alkochol i papierosy a ja wszystko wiem

idzci dzieci to takiej budki z szyldem SKLEP MONOPOLOWY i sobie zobaczycie co tam jest

pszepraszam to napisałam ja WYROCZNIA

to ty wiesz jak smakuje papieroh... farciara

a czemuż to wywnioskowałaś z mojej wypowiedzi że znam smak papierocha??

bo wiesz fszysko.a w każdym razie tak napisałaś

ach dziękuje że mi o tym przypomniałaś z czasem robi śie to męczące np. kiedy ktoś puka do mych drzwi to nawet nie mogę zapytać się KTO TAM?